Stwórzcie instytucję, w której ludziom zabroni się przejawiać ciekawość, a nie będą ciekawi.
Autostopem ku dorosłości
Zapiski z wyprawy do Gruzji
Autostopem ku dorosłości jest książką z naszej ostatniej, wspólnej wyprawy. Książką nietypową – będącą połączeniem dziennika z podróży pisanego spontanicznie po drodze i zdjęć ilustrujących opisane historie. Książką sentymentalną – kończącą w naszym życiu etap, w którym rodzic jest przewodnikiem dla swojego dziecka, a dziecko “impulsem” do działania dla rodzica.
Odbyliśmy razem z Przemkiem wiele wypraw, jednak ta była dla nas pod jednym względem szczególna. Przemek dojrzał jako mężczyzna gotowy do podejmowania samodzielnych wyzwań i wielkimi krokami zbliżał się ku dorosłości. We mnie dojrzewała świadomość, że zbliża się chwila, kiedy pisklę wyfrunie z gniazda, a mi przyjdzie podążyć za kolejnymi wyzwaniami.
Nasze wyprawy odbywały się pod wspólnym hasłem – edukowanie przez podróżowanie, które odzwierciedla nasze podejście do życia i uczenia się. Stanowiły one alternatywną formą spełniania obowiązku szkolnego poza szkołą – nasz pomysł na edukację domową. Zwrot “poza szkołą” jest kluczowy dla naszej filozofii, gdyż nauka nie ograniczała się do szkolnych murów a w pełni zintegrowała się z całym naszym życiem. Podróżami chciałam zaszczepić w synu ciekawość świata i otwartość wobec ludzi, zdolność podążania za własnymi marzeniami i brania za nie odpowiedzialności.
Od samego początku mieliśmy też swoją tradycję wyprawową, na którą składało się – oprócz zbierania skarbów w postaci książek, minerałów, muzyki czy filmów – pisanie w drodze Księgi Wypraw i robienie zdjęć. Kiedy zaczęliśmy przymierzać się do własnej strony prezentującej nasze wojaże i pomysły na życie, to pomyśleliśmy od razu o udostępnieniu fragmentów zapisków z podróży wraz ze zdjęciami. W tym momencie zaczęły się schody, bo księgi trzeba było zdigitalizować. Ile było prób, to już nie pamiętam, chyba więcej niż wersji naszej strony. Kilkakrotnie były one skanowane na domowym skanerze oraz fotografowane przez różne osoby. Wiele też zdjęć zostało uznanych za nienadające się do użycia z powodu kiepskiej jakości technicznej. Całe szczęście wszystko zapisywałam na płytach a dopiero później przebierałam.
Kiedy zatem Artur, mój partner życiowy i nadworny informatyk, zabrał się za kolejną wersję strony i tworzenie galerii z podróży, cała zabawa zaczęła się od nowa. Jednak tym razem efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, chociaż trwało to sporo czasu i wymagało ogromnego nakładu pracy. Księgi Wypraw zostały w całości zeskanowane na dużym, profesjonalnym skanerze, kilka tysięcy zdjęć zostało ponownie przebranych i okazało się, że wiele z tych “kiepskich” można poprawić na tyle, żeby dało się nimi zilustrować karty z ksiąg – uratowane zostały nawet takie, z których stratą już dawno się pogodziłam. Wprost nie mogłam się doczekać kiedy zobaczę to wszystko w całości na stronie. Uczyłam się przy tej okazji cierpliwości, co dla mnie było sporym wyzwaniem. W końcu udało się – po kilku miesiącach mozolnej pracy strona została uruchomiona. A na niej wreszcie pojawiły się w całej okazałości galerie z naszych podróży, które z podziwem oglądałam i oglądałam.
Wszystkie oprócz tej jednej – ostatniej i dla mnie oraz Przemka najważniejszej. Na nią przyszło mi poczekać... kolejnych kilka miesięcy. Kiedy jednak zobaczyłam ją gotową, to wiedziałam od razu, że było warto. Pomysł na połączenie rękopisu Księgi Wypraw z kolażami zdjęciowymi zrodził się właściwie już w trakcie prac i tak nam się spodobał, że Artur poprawił część już zrobionych kart a ja rzuciłam pomysł, by zrobić z nich książkę. Zawiera ona cały zapis naszej podróży do Gruzji oraz zdjęcia prezentujące ważne dla nas chwile, zdarzenia, spotkane osoby. Niektóre fragmenty mogą być trudne do przeczytania, jednak w tym przypadku taka jest cena autentyczności i naturalności.